Naprawdę. Muzyka beznadziejna, laska brzydka, tańczy jak pokraka (sory, trzęsie się) i śpiewając, okropnie się wyszczerza. Ogólnie ma słabą mimikę. Że niby zespół fajniejszy? Dzięki hologramowi latającemu od jednego końca do drugiego? Widać doskonale, że te jej skoki są robione komputerowo. Polski dubbing do luftu, a nawet gorzej. Jedyne pozytywne sceny to końcówka, wejście "Ideału" do głowy dziewczyny i moment, gdy ta biega po deszczu. Jeszcze za ciekawe można uznać "DNA po znanych mamuśkach", wygłupy i wszechwiedza hologramu w kawiarni oraz idea sztucznej inteligencji i nowych, użytecznych technik. Oprócz tego ten zespoł dziewczyn, które śpiewały piosenkę przed tym pseudo zespołem, dużo, dużo lepszy. Ich muzyka wpada w uchu, a muzyka głównego zespołu - przynajmniej mnie nie. Co tu dużo gadać? Disney się starał, ale wyszło sztucznie, nudno i przewidywalnie. Starsznie działa mi ten film na nerwy. Jedna z najgorszych produkcji Disneya.
wszystko się zmienia, być może gdybym obejrzała go w 2004 roku spodobałby mi się :)