Zarówno polski dystrybutor, jak i sami twórcy (przez początkowe plansze filmu) próbują nam wcisnąć, że to kontynuacja filmu "Rudolf czerwononosy renifer" z 1998. W ten sposób możemy zauważyć ciekawą metodę marketingu, będącą wywołaniem presji na posiadanie ciągu dalszego naprawdę przyjemnej bajki, który tak naprawdę nie jest tym dalszym ciągiem :)
Niech to będzie jasno napisane: "Rudolf czerwononosy renifer i wyspa zaginionych zabawek" to zupełnie inna wariacja o historii znanego renifera i nie ma związku z filmem z 1998. Akurat ten film nawiązuje do animacji z 1964 roku, o czym świadczy występ tych samych bohaterów i jeśli jest kontynuacją, to właśnie tego filmu.
Osobiście dla mnie to duża ulga oficjalnie to przyznać (a oglądając ten film pierwszy raz tego nie zrobiłem), bo nie mógłbym się pogodzić z tym, jak tu się potoczyły losy bohaterów w kontekście filmu z 1998, np. Rudolf jest z Klarysą, zamiast z Fiołkiem.