Pamiętam, jak biłam się z mamą, a potem z siostrą, na patyczki/palemki do drinków/rurki do soczków/wszystko odpowiednio długie, naśladując scenę walki Daffy'ego z Sylwestrem (nie, nigdy nie lubiłam być księżniczkami, za wyjątkiem tych wojowniczych), wyjąc na całe gardło "En garde" - fascynowało mnie szalenie to wydarzenie i ta scena. Do dzisiaj ją pamiętałam i jej szukałam - dobre 18 lat (fakt, nie super aktywnie ; - )).
Jedyne zastrzeżenia, jakie pamiętam z dzieciństwa, to to, że pojedynek za krótki i kreskówka zbyt nagle urwana - dzisiaj, oczywiście, doceniam budowę szkatułkową itd., ale też dzisiaj dałabym tej animacji pewnie maksymalnie 7-8 - 9 i serduszko to z czystego, sielskiego-anielskiego sentymentu (poza tym, skoro coś tak wpłynęło na dziecko, to chyba można dodać punkt za zdolność do wzbudzania emocji?).